NeoCyber
Listonosz

Sprawa Rywina i związana z nią ruchoma galeria najwybitniejszych postaci naszego życia politycznego i medialnego skłania nieustannie ku refleksjom szerszym i pytaniom zasadniczym, a mianowicie - z czego wyszła i ku czemu zmierza Polska i jej dynamicznie zmieniający się kontekst oraz jakie procesy świadomościowe zachodzą w głowach ludzi, których znamy jedynie z ich medialnych gąb, że posłużę sie metaforą Gombrowicza. A mówiąc prostym językiem – dzięki Rywinowi możemy oto zobaczyć, kim i jacy naprawdę są Listonosze, Kierownicy i Naczelnicy naszej Poczty i ku jakiej przyszlości nas wiodą.

Zacznę może od głównej figury świata mediów, osoby pełniącej obowiązki kierownika wydziału politycznego RP, czyli Listonosza, który - co ujawnia się po każdej rundzie szopki – jest niczym Hermes - pośrednikiem między światem rządzących nami bogów, a światem ludzi.

Zauważmy, że nasz Hermes niosący oświecenie to z poglądów liberał lub neoliberał, jak nazywa się zwolenników obecnej odmiany imperializmu wolnorynkowego, którego najbardziej wyraziste oblicze przybierają USA i Izrael.

Imperializm każdego rodzaju, także wolnorynkowy, opiera się na przemocy militarnej i obydwa te kraje to czynne potęgi wojskowe. Są największymi producentami, proliferantami oraz użytkownikami broni. Są też producentami neoliberalnej broni masowego rażenia, jaką jest system prawa międzynarodowego, przynoszący niezasłużoną korzyść elitom finansowym świata. Ta neoliberalna broń została wyprodukowana przez ludzi na podobnej zasadzie, co czołg, tyle że na uniwersytetach ekonomicznych.

USA proliferują agresję fizyczną w krajach, które nie adaptują ideologii neoliberalnej, czyli nie przekuwają jej w zbiór obowiązujących przepisów prawnych, służących USA. Od zakończenia II wojny światowej kraj ten był napastnikiem i okupantem w dziesiątkach krajów obu Ameryk, Afryki, Europy oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Możliwość prowadzenia tak drogich wojen zapewniają środki spływające z całego świata do kieszeni neoliberalnych profitentów systemu

Izrael jest z kolei militarnym agresorem w bliskowschodnim rejonie, zasilanym przez swojego Wielkiego Brata finansowo, militarnie i moralnie.

Obydwa wymienione kraje posiadają olbrzymie arsenały jądrowe, w przypadku Izraela jest to co najmniej 100 głowic jądrowych - w jakie uzbrojone są rakiety typu Harpoon, umieszczone na izraelskich łodziach podwodnych klasy Dolphin. Rakiety te mogą osiągąć dowolne cele strategiczne zarówno w Iranie, jak i w Syrii.

Realna i stosowana przemoc zbrojna to warunek proliferacji neoliberalizmu i zarazem istota pierwszego członu metafory „imperializm wolnorynkowy”.
Drugim jej członem jest „wolny rynek”, czyli neoliberalizm przetransformowany z poglądu akademickiego grupy socjologów i ekonomistów, w obowiązującą w USA i bardzo korzystną dla elit tego kraju doktrynę polityczną, a następnie w systemy prawne obowiązujące w krajach, które liberalizm asymilują do swoich warunków. Proces asymilacji nazywa się przyłączaniem państwa do grupy krajów wolnorynkowych.

Od momentu zakończenia tego procesu, neoliberalizm - już za pieniędze lokalnych podatników - jest utrzymywany w mocy przy użyciu lokalnych policji, sądów, prokuratury i służb penitencjarnych. Zwornikiem tych procesów są marionetkowe najczęściej rządy w krajach wolnego rynku, będące zakładnikami długów do spłacenia.

Aby jakiś kraj zgodził się uczestniczyć w pokrywaniu olbrzymich ogólnospołecznych kosztów uczestniczenia w globanlym rynku, należy wpierw systemowo i konsekwentnie rozmiękczyć mózgi jego obywatelom neoliberalną papką propagandową, a następnie „podtrzymywać radosne pozory trwania pochodu”, jak to pięknie ujmuje poeta Jarosław Markiewicz, czyli podtrzymywać ducha konsumpcji i wspierać mit o konieczności wzrostu gospodarczego - główny mit lansowany przez podporządkowane neoliberalnej ideologii media.

Tak zaimplementowany imperializm karmi się podatkami ściąganymi od obywateli oraz odsetkami od kredytów udzielanych przez banki. Działania tej maszynki do wyciągania pieniędzy z zarażonych wirusem liberalizmu krajów strzeże wojsko imperatora oraz armie krajów wolnego rynku – opłacane przez podatników, czyli nas.

Ściągane od obywateli podatki muszą w pierwszym rzędzie zaspokoić roszczenia wierzycieli, czyli zachodnich banków, którym zależy nie tyle na zwrocie długu, co na maksymalizacji regularnego dopływu odsetek z tytułu jego obsługi.

Podatki muszą też wystarczyć na opłacenie wewnątrz krajowego aparatu przymusu, który jest wprojektowanym w system i niezwykle istotnym czynnikiem maksymalizacji finansowego urobku uzyskiwanego przez grupy kapitałowe. Im więcej lokalnej (krajowej z globalnego pubktu widzenia) policji, straży miejskiej, im potężniejsze agencje ochrony, strzegące status quo systemu, tym imperialistyczny urobek może być większy.

Podatkami opłacić należy również rekompensatę utraty sensu pracy lub moralnego w niej zagubienia. Aby bowiem obsługiwać machinę handlową i podatkową imperatora w przekonaniu, że czyni się dobrze swojemu otoczeniu bądź swojemu krajowi, należy pierwej utracić rozumienie procesu gospodarczego, w jakim się uczestniczy.

Takie zaciemnienie obrazu - niezwykle kosztowne ze społecznego punktu widzenia - dokonuje się w mediach oraz w szkołach (nieobecność ekonomii na poziomie wykształcenia ogólnego i standardy liberalnego myślenia obowiązujące na uczelniach wyższych).

Po opłaceniu z budżetu państwa pracy wszystkich sektorów odpowiedzialnych za ściąganie haraczu dla imperatora i jego służb, ewentualna reszta budżetu państwa jest dopiero przeznaczana na cele społeczne, takie jak edukacja, służba zdrowia czy kultura. Ponieważ w ostatnich latach tej reszty permanentnie nie ma, gdyż apetyty zagranicznych inwestorów kapitałowych są priorytetowe i coraz większe - rząd polski musi zaciągać kolejne i coraz większe pożyczki w bankach komercyjnych, aby w ogóle móc funkcjonować w strefie społecznej.

Taką mniej więcej sytuację mamy obecnie w Polsce.

Neoliberalizm wkroczył do Polski na długo przez 1989 rokiem jako zbiór mitów, z których najsilniejszy wydawał się zrazu mit wolności, jaką z sobą niesie. Dzięki trafnemu wyobrażeniu tej tęsknoty Polaków, Unia Wolności zdobyła mandat transformacyjny od obywateli. Tęsknota ta była karmiona opowieściami dziadków należących do przedwojennej klasy średniej i pamiętających – jako beneficjenci systemu - czasy wyzysku, w którym czynnie, choć często nieświadomie, uczestniczyli. To wąsko elitarne stanowisko zostało po II wojnie światowej zaszczepione całemu narodowi, niezadowolonemu z imperialnego buta Moskwy.

W ten sposób tęsknota do przedwojennego kapitalizmu, niesiona w sentymentalnej pamięci klasy średniej i arystokracji (te uprzywilejowane przed wojną grupy z pewnością przyczyny wojny nie wiązały z globalnym już wówczas procesem ekonomicznym, który przynosił im stały profit) stał się w wyniku postępującej mitologizacji – elementem szerokiej świadomości społecznej. Oczami przedwojennych elit przeciętny Polak wyobrażał sobie eldorado Zachodu anno 1989. Nazwy „neoliberalizm” nikt jeszcze wtedy w Polsce nie używał. Nie było też żadnego rozpoznania, czym neoliberalizm w istocie jest. W roku 1989, a nie w 1939.

Mit kapitalizmu z ludzką twarzą, propoagowany wśród Polaków, był efektem tęsknot mas za wolnością i skutkiem komplentnej ignorancji ekonomicznej elit solidarnościowych naszego kraju. Treścią tego mitu strał się więc ogląd emocjonalny, będący negatywem reakcji Polaków na totalitaryzm w wydaniu sowieckim, nie zaś intelektualny, wynikający z rozpoznania nowych zupełnie warunków gospodarowania i nowych zupełnie zagrożeń.

Minęło jednak 14 lat i Polacy, jak nie mieli w 1989 roku, tak dalej nie mają pojęcia o neoliberalnej ekonomii opartej na długu, nie wspominając o niuansach mechanizmu kreacji pustego pieniądza. Na wyższych uczelniach kwestie te są pomijane milczeniem, gdyż i profesorowie ekonomii nie znają wyrafinowanych praktyk giełdowych czy procedur zarządzania bankami centralnymi.

Mit liberalny wyniósł do władzy Edwarda Gierka, który zaczął zadłużać nasz kraj, spełniając po raz pierwszy od II wojny światowej, choć zapewne nieświadomie, liberalny scenariusz ekonomicznego niewolenia narodu przy pomocy udzielanych mu pożyczek.

Zaciąganym pożyczkom państwowym towarzyszyła euforia związana z ich wydawaniem i nikt wtedy starannie nie analizował ceny, jaką za ten krok przyjdzie zapłacić kolejnym generacjom Polaków. Przyglądaliśmy się jedynie jasnym stronom modelu przyspieszonej konsumpcji, nie wnikając w jego istotę. Na rynku nie było wtedy niezależnych wydawnictw na ten temat, a sporadyczne doświadczenia kontaktu intelektualnego z Zachodem, nie przepojonego obowiązującym w tamtym czasie antysowietyzmem, jakie mieli niektórzy, były siłą rzeczy bardzo powierzchowne od strony rozpoznawania mechanizmów funkcjonowania dynamicznie się zmieniającego modelu globalnego.

Jedynymi osobami, które miały dostęp do źródeł teoretycznej wiedzy o kapitalizmie lat siedmdziesiątych i osiemdziesiątych byli akademicy popierani przez partyjny establishment. Należał do nich m.in. prof. Leszek Balcerowicz, którzy zdał egzamin z neoliberalizmu w latach siedemdziesiątych, w uczelni amerykańskiej.

Ekonomia neoliberalna zaczęła święcić tryumfy od roku 1971, kiedy to Nixon ostatecznie uwolnił dolar od konieczności pokrywania jego emisji częściowymi rezerwami złota. Stało się to tak szybko (Podobno Nixon podpisał stosowny dokument w czasie oglądania popularnej w tamtych czasach także w Polsce Bonanzy), że niemal nikt tego zrazu nie zauważył. Tłumaczyć to przeoczenie można tym, że dolar był (i do dziś praktycznie pozostaje) jedyną walutą, za jaką sprzedaje się ropę. Tak więc dolar zachował swój dominujący udział w koszyku walut, stanowiących obligatoryjną rezerwę bankową wszytkich banków wolnego rynku, także po 1971 roku, kiedy stał się pustym papierem emitowanym jako dług wobec banku.

Dzięki dominującemu udziałowi w koszyku walut, można było dolar amerykański eksportować poza granice USA - bez ponoszenia kosztów inflacji na rynku wewnętrznym.

Eksport pustych od 1971 roku dolarów odbywał się także poprzez udzielanie olbrzymich pożyczek w rodzaju tej, którą przyjął Gierek. Pożyczkodawcami były prywatne banki komercyjne, korzystające z innego rewelacyjnego mechanizmu kreowania pustego pieniądza, popieranego przez neoliberalną socjetę, jakim jest częściowa rezerwa bankowa. Za sprawą tego mechanizmu banki komercyjne mają możliwość przejmowania w dużym tempie realnego majątku narodowego nowo otwartych na neoliberalizm krajów (poprzez kredyty udzielane pustym pieniądzem pod realne zastawy hipoteczne)

Głównym propagatorem tego systemowo niekorzystnego dla Polaków modelu gospodarczego, którego wdrożenie musiało prowadzić nieuchronnie ku pogarszającej się z roku na rok sytuacji gospodarczej naszego kraju, jest – jak sam mówi - nieświadomy cyferek i globalnych procesów ekonomicznych - listonosz Adam Michnik. To on przenosi wskazówki od prezesów koncernów, które chcą się rozszerzyć według modelu im służącego, czyli od bogów w królestwie mamony – do ludzi, czyli nas. Czyni tak za pośrednictwem ludzi z najwyższych szczebli władzy w naszym kraju oraz za pośrednictwem najpotęzniejszego koncernu prasowo-radiowego w Polsce, jakim jest Agora.

Za sprawą drapieżnej polityki wprowadzania nowego ładu gospodarczego, lansowanej przez środowiska neoliberalne, w ciągu dekady utraciliśmy 80 procent naszego majątku narodowego. Mówiąc prosto – rząd sprzedał nasz kraj i sam się wyżywił, realizując amerykańską regułę tworzenia nowofeudalnych elit złożonych z posłusznych nowemu reżimowi aparatczyków wspierających biznes dla wybranych.

Reguła świata rządzonego zasadami neoliberalnymi jest taka, że rozwarstwienie społeczne, a więc obszar biedy, stale się powiększa. W USA stosunek bogactwa do biedy – przy ciągłym topnieniu warstwy średniej przedzielającej te stany – wynosi obecnie 10:90. Podobnie wyglądało to w czasach feudalnych.

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy - neoliberalizm jest to współczesna forma utrzymywania maksymalnego rozwarstwienia społecznego, realizowanego przy użyciu wirtualnych jednostek prawa, zwanych pieniądzem. Pieniądz współczesny jest wyłącznie formą prawa i wyłącznie mocą prawa jest kreowany. Prawo to służy nielicznym do przechwytywania owoców pracy większości.

Utrzymywanie prawa wolnego rynku w funkcjonalnym działaniu to zadanie mediów. Stąd pośrednictwo Listonosza przy redagowaniu fragmentów tego prawa, pisanych pod dyktando bogów modelujących nam świadomość – czyli proamerykańskich koncernów medialnych. Adresatami przesyłek noszonych przez Listonosza są najwybitniejsi przedstawiciele naszych elit politycznych – prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller.

(październik 2003)
NeoCyber