Krzysztof Lewandowski - Niewidzialny smok

Właśnie dostałem korespondencję od przyjaciela, który mieszka od ponad 30 lat w USA. Pisze mi, że jest pozytywnie zdziwiony stanowiskiem polonii chicagowskiej, która solidarnie zebrała się w sobie pierwszy raz od nie wiadomo kiedy, i zamiast kłócić się i potwierdzać opinię o polskim piekiełku, podjęła wspólną akcję bombardowania Bałego Domu zapytaniami i protestami w sprawie upokarzającego sposobu traktowania Polaków wjeżdżających do kraju, który do niedawna był wzorem wolności i swobód obywatelskich. Był ale już nie jest, o czym donoszą inni mieszkańcy tego uroczego zakątka globu.

Dzisiaj wolności obywatelskie, o które walczyły całe generacje światłych prezydentów i obywateli USA, kurczą się w tym kraju w zastraszającym tempie, a słowo „zastraszanie” odgrywa w tym procesie rolę pierwszorzedną. Zastraszanie jest bowiem najlepszym sposobem wciągania ludzi w sytuacje, w których nie chcieliby uczestniczyć dobrowolnie.

Zwykle pierwszą rolę w podnoszeniu w ludziach poziomu lęku odgrywają media, przekazujące wiadomości o patologiach częściej, aniżeli wiadomości o sukcesach, pokojowych inicjatywach i udanych przedsięwzięciach. Także nie przekazywanie żadnych wiadomości w sprawach najżywotniejszych dla społeczeństwa, budzi niepokój, a takich obszarów ciszy i niemówienia wydaje się być coraz więcej. Nikt na przykład nie debatuje nad zasadnością wojny, która okazała się bezzasadna w świetle braku broni masowego rażenia.

Na mój pulpit komputerowy dotarła także informacja od Roberta Redforda, znanego aktora, który odważnie przerywa zmowę milczenia wokół nowego projektu ustawy energetycznej, jaki forsuje w USA rząd G. Busha w celu wyciągnięcia wielkich subsydiów dla energetycznych gigantów z kieszeni amerykańskiego podatnika. Nowa ustawa, jeśli przejdzie przez Kongres, umożliwi większą emisję zanieczyszczeń do atmosfery, eksploatacje złóż w rejonach rezerwatów przyrody oraz budowę nowych reaktorów atomowych. Radioaktywne paliwo z tych reaktorów, zwane zubożonym uranem, jest odpadem poprodukcyjnym, z którym nie wiadomo, co robić, więc zaradni Amerykanie zrzucają je w głowicach pocisków na pola walki w Jugosławii, Afganistanie czy Iraku, powodując kilkakrotny wzrost zachorowalniości na raka na tych terenach.

Także i w Polsce mało się debatuje nad wizjami naprawy Rzeczpospolitej, bo uwagę wszystkich zajmują waśnie polityczne i sensacje rozsiewane przez medialne koncerny, czuwające nad tym, abyśmy mieli wystarczająco dużo plotek, by nie zajmować się tym, co naprawdę ważne. Zamiast rzeczowych debat, z aren politycznych słychać niemal wyłącznie szczęk oręża i odgłosy zmagania się jednych ugrupowań z innymi, jednych polityków z innymi politykami.

Nikt jakoś nie konkuruje w programach, nie toczy sporów na temat wizji naprawy zepsutych mechanizmów gospodarczych, ktore powodują bogacenie się bogatych i ubożenie ubogich. Zamiast tego serwuje się nam nieistotne plotki ze świata szołbiznesu oraz codzienną porcję sensacyjnych doniesień o popełnionych morderstwach, gwałtach, korupcjach i rozbojach.

To po to, abyśmy nie pomyśleli sobie czasem, że król jest nagi, czyli nie ma ani rozpoznania, że w jego królestwie żeruje smok, ani pomysłu, jak go wypchać wreszcie trocinami oraz szkłem tłuczonym. Roszady na stanowiskach ministrów i szefów partii są zasłoną dymną, za którą ukrywa się niemoc wygenerowania jakiegokolwiek spójnego programu. I dzieje się tak w czas wielkiego kryzysu społecznego, kiedy to wizje uzdrawiające powinny się rodzić, jak grzyby po deszczu.

A póki smok jest niewidzialny, nagość króla też jakoś uchodzi naszej uwadze.

(luty 2004)
Krzysztof Lewandowski