Krzysztof Lewandowski - Balon

Kapitał jest narzędziem represji, jakim posługują się mniejszości społeczne w celu egzekwowania korzyści płynących ze zdobytych przez nie przywilejów. Kapitał to nie tylko odpowiednio sprofilowany pieniądz – to także przymus jego używania – przymus pośredni w postaci prawa, oraz bezpośredni – w postaci sił policyjnych i zbrojnych, które pilnują jego respektowania.

Kapitalizm jest w gruncie rzeczy zasadą podziału przywilejów, których istnienie wynika z przyjmowanego powszechnie założenia, że ludzie są z natury źli, a walka o byt, znana ze świata zwierząt, dotyczy także stosunków wewnetrznych w ramach jednego gatunku ludzkiego.

Naturalną konsekwencją tego założenia jest koncentracja na ochronie własnej, wynikająca ze spodziewanego zagrożenia - koncentracja proporcjonalna do zbiorowej fantazji na temat siły i rodzaju możliwego ataku. Bezpieczeństwo staje się w kapitalizmie naczelną wartością i przywilejem.

Prowadzi to w sposób naturalny do rozwoju „przemysłu obrony”, który produkuje „bezpieczeństwo” swoich obywateli. „Dziel i rządź” przekłada się na codzienne „zastraszaj i sprzedawaj” czyli rozbudzaj fantazję zbiorową na temat coraz większych zagrożeń, a następnie dostarczaj sposobów ochrony przed nimi. Oto geneza sukcesów kompleksu medialno-militarnego.

Poprzez podsycanie lęku (media) kapitalizm konserwuje i umacnia sektor militarno-policyjny, którego rozrost staje się niezbędny dla podtrzymania nierównego rozdziału przywilejów. Wyrazem przywileju jest kapitał, mnożony według zasady dodatniego sprzężenia zwrotnego – im więcej go masz, tym szybciej on przyrasta. Zasada ta jest realizowana m.in. za pomocą mechanizmu odsetek od lokat, tym większych, im większą się dysponuje transzą kapitałową.

Rosnącej nierówności rozdziału kapitału strzeże coraz potężniejsza machina przemocy, oddzielająca poszkodowanych od beneficjentów szkody. Równolegle postępuje mastodontyzacja gospodarki oraz prawa i biurokracji - obszarów uzasadniania i nie siłowego egzekwowania przywilejów. Utrzymanie tej machiny kosztuje także coraz więcej wysiłku społecznego, reprezentowanego przez podatki oraz inflację. Urzędnicy skarbowi oraz księgowi nie produkują bowiem realnego dobra – ich praca jest kosztem społecznym represji ekonomicznej – tym większym, im system jest bardziej rozbudowany i szczelny.

Kapitalizm jest rozregulowany zarówno ludzkim lękiem, jak i samym kapitałem – który – poprzez konsekwencje odsetek – staje się motorem niezrównoważonego wzrostu, zagrażającego istnieniu wielu gatunków, w tym także ludzkiego.
Kapitałem są nie tylko pieniądze składane w banku na rachunkach oprocentowanych, ale także prawa patentowe i autorskie oraz tytuły wlasności i przywileje rozporządzania zasobami przyrody oraz podatkami. Są to prawa niematerialne, których istnienie wyrasta z tego samego imperatywu walki, a następnie przemocy ekonomicznej, z jakiej wyrasta współczesna koncepcja pieniądza. Prawo i ekonomia tworzą środowisko pokojowego odcinania kuponów od zdobytego w walce bogactwa.

Kapitał odsetkowy jest ogniskiem atraktora przyciągającego kapitał i zarazem źródłem centralizmu polityczno-militarnego, prowadzącego nieuchronnie do konfrontacji gospodarczych i wojen. O wojennym charakterze ekspansji kapitału w ramach kapitalizmu świadczą wyrażenia z frontu walk, jak „eliminacja konkurencji”, „bitwa o rynek” itp. Przekonują o tym także raporty specjalistów, ukazujące drapieżne schematy walki ekonomicznej prowadzonej za pomocą instrumentów prawa, jak choćby ostatnie publikacje noblisty z dziedziny ekonomii i zarazem byłego specjalisty Banku Światowego, Josepha Stieglitza.

Dowodzą tego także protekcjonistyczne praktyki subsydiowania własnej produkcji w celu umożliwienia jej ekspansji na rynki obce, stosowane przez kraje najbogatsze, korzystające z przywilejów prawa międzynarodowego i z przywilejów międzynarodowego pieniądza. O nieuczciwości tego rodzaju konkurencji przekonują się polscy rolnicy, którzy nie otrzymują dotacji tak dużych, jak ich zachodnioeuropejscy konkurenci. Polski na takie dotacje po prostu nie stać.

Niesprawiedliwe i wymagające rewizji są także międzynarodowe umowy faworyzujące jedne waluty przed innymi (np. walutę, za którą sprzedawana jest ropa, czy waluty z koszyka obligatoryjnych rezerw bankowych).

Kapitał produkcyjny mnoży się dzięki obrotowi. Dzięki ewidencjonowanemu obrotowi gospodarczemu spływają także do budźetu podatki. Nic więc dziwnego, że wzrost gospodarczy, czyli wzrost ewidencjonowanego obrotu, jest bezwzględnym priorytetem ludzi będących u władzy. Korzystają na tym i beznesmeni, i politycy.

O priorytecie wzrostu gospodarczego mówią wszyscy bez wyjątku kierownicy neoliberalnych gospodarek. Warto uzmysłowić sobie zatem, że opinia o dobrodziejstwie wzrostu gospodarczego nie jest prawdziwa dla wszystkich obywateli, a tylko dla niewielkiej subkultury osób bogatych, dla których stały wzrost gospodarczy jest warunkiem trwania przywilejów wbudowanych w obecny system.

Liczbowa kategoria wzrostu nic nie mówi bowiem ani o celowości produkcji, ani o sposobach podziału wypracowanego „bogactwa”. (Nawias pochodzi od umowności także i tej kategorii, bo produkcję np. broni masowej zagłady trudno jest nazwać społecznym – w kategoriach zglobalizowanego świata - bogactwem, a zalicza się ona do PKB).
Korzyść wynikająca ze wzrostu gospodarczego staje się także problematyczna, gdy większość wypracowywanych społecznie środków (podatki plus inflacja) przeznacza się centralnie na karmienie samego systemu i siłowe umacnianie jego pozycji.

Wzrost gospodarczy jest mimo to świętą krową mediów i stanowi ostateczny argument w każdej debacie politycznej w krajach realnego kapitalizmu, który trudno jest odpierać, dotyczy bowiem pozytywnych przewidywań co do ekspansji samego systemu, a nie tego co jest, czy tego, co było spisywane przez historię.

Debata o wzroście byłaby debatą o pryncypiach, a takich z zasady nie prowadzi sie w mediach komercyjnych i publicznych, które popierają status quo, czyli istniejący rozdział przywilejów.

Dlatego w zawsze monotonnie jednotorowych debatach dotyczących przyczyn niedostatecznego wzrostu gospodarczego nie wspomina się, że dobrodziejstwo wzrostu gospodarczego dotyczy wyłącznie niewielkiego grona profitentów obecnego systemu prawa, a dla większości obywateli oznacza pogorszenie jakości pracy oraz życia. Wzrost gospodarczy jest też rozłożonym na raty wyrokiem śmierci dla środowiska przyrodniczego – już dziś przewiduje się wielkie kataklizmy pogodowe, będące następstwem gwałtownego ocieplania się planety – a więc także wyrokiem dla człowieka jako gatunku, nie wyłączając dzisiejszych profitentów.

Poprzez nachalną propagandę stałego wzrostu gospodarczego, czyli własnych interesów, elity polityczno-biznesowe tworzą dogodne dla siebie środowisko antyintelektualne, w którym niemożliwa się staje poważna dyskusja na tematy ekonomiczne lub społeczne. Przy okazji zapewniają też sobie warunki konserwacji przywilejów, a przez to coraz silniejszą władzę. Naturalną konsekwencją tego procesu jest dyktatura, której zalążki już w Polsce obserwujemy, po zaledwie kilkunastu latach ćwiczenia na nowo kapitalistycznego schematu.

W świecie polityki walki, stóp procentowych i zysków zapomina się jednak, że ludzie, zwierzęta i rośliny - to nie przedmioty obsługiwane dżojstikami przez menadżerów. Ludzie bowiem to także, a może przede wszystkim, twórcy systemu, w którym żyją i który mają prawo, a nawet obowiązek, zmieniać na lepsze.

Kapitalizm rujnuje nasze środowisko naturalne oraz psychiczne, ale też dostarcza coraz lepszych narzędzi obserwacji oraz wymiany informacji, czym jest sam system kapitalistyczny, i w jaki sposób należałoby go przekształcić, aby dłużej nie produkował wojen i konfliktów biedy z bogactwem. Wydaje się, że najbardziej obiecującym kierunkiem poszukiwań jest nowa forma pieniądza, którą roboczo nazwijmy antykapitałem.

*
Antykapitał jest miernikiem dobrobytu, czyli środków i rezerw, jakimi dysponują lokalne społeczności, nie zaś miernikiem obrotów gospodarczych dokonywanych w tych społecznościach. Antykapitał jest więc samorodnym źródłem podatków - jego wprowadzenie umożliwiłoby całkowitą likwidację urzędów skarbowych, a także sprawozdawczości księgowej na użytek tych instytucji. Antykapitał jest też całkowicie odporny na inflację.

Należy zaraz wyjaśnić, że pojęcie „lokalności” odnosi się niekoniecznie do społeczności osób żyjących i mieszkających na wspólnym terenie, jak rodziny, sąsiedzi czy obywatele tego samego kraju. Lokalność można zdefiniować także socjograficznie i bedą ją tworzyć społeczności korespondentów, wyznawców jakichś poglądów itp., np. ludzie chcący wykluczyć za swojego jadłospisu żywność modyfikowaną genetycznie.

W środowiskach reformatorów monetarnych coraz powszechniej ugruntowuje się opinia, że dobrym i stabilnym miernikiem antykapitału jest czas. Jedna godzina jest wprawdzie subiektywnie rozciągliwa, bo wlecze się niekiedy w nieskończoność, a innym razem trwa krótko jak mgnienie oka, lecz dla naukowych instrumentów pomiarowych precyzyjnie dzieli doby, miesiące i lata na względnie stabilne jednostki, nie ulegające inflacji.

W tradycyjnych ekonomiach przyzwyczailiśmy się używać do wyceny wartości towarów i usług walut reprezentowanych przez dobra materialne, a nie czas. Wprowadzenie czasu jako alternatywnej jednostki miary i wymiany byłoby więc niewygodne dla klientów, którzy w codzienny życiu posługują się tradycyjną walutą.

W antykapitalistycznych projektach alternatywnych systemów ekonomicznych korzysta się z dobrych cech obydwu jednostek miary i traktuje czas jako nie podlegającą inflacji jednostkę tezauryzacyjną, a zarazem - dla wygody klientów - wyraża się stany oszczędności w jednostkach waluty danego rynku. Rozwiązanie takie zapewnia łatwość rozliczeń między systemami o podobnej architekturze, zlokalizowanymi w różnych krajach, a także umżliwia planowanie długofalowych przedsięwzięć w stabilnej jednostce monetarnej (warunek opłacalności wieloletnich kontraktów) - bez utraty komfortu codziennego obcowania z tradycyjnymi, lokalnymi jednostkami wyceny dóbr i usług.

Antykapitał oferuje zatem bardzo dużo korzyści. Po pierwsze - likwidację wielu ministerstw i urzędów oraz archaicznych zawodów (np. księgowy). Po drugie - uwolnienie dzięki temu ogromnego potencjału społecznie pożytecznej pracy (każda praca, nawet bezczynność, jest lepsza niż praca społecznie szkodliwa, jak np. wycinanie drzew na sprawozdania ze wszystkiego, co czlowiek robi).

Wreszcie – ponieważ antykapitał karmi się samym sobą - znikną z więzień wszelkiego rodzaju przestępcy gospodarczy, a bardziej szczęśliwe i zrównoważone życie będzie miała rzesza urzędników, zajętych do tej pory tropieniem afer, łapówek, w tym także prokuratorów, adwokatów, sędziów, strażników więzień i policjantów.

Z powyższego widać, że antykapitał wyklucza ze swojego obiegu możliwość pojawienia się pieniędzy dłużnych, których istnienie jest źródłem obecnych trudności na rynkach świata. Pieniądze dłużne powstają jako skutek przyspieszonej konsumpcji, za którą nie nadąża produkcja. Antykapitał, przeciwnie, posiada pełne zabezpieczenie w realnych dobrach, do których bez wątpienia należy również mądrość lokalnych społeczności co do sposobu organizowania się w procesie produkcji..

(luty 2003)
Krzysztof Lewandowski