Krzysztof Lewandowski
Czernobyl w lufie
Uran. Pierwiastek promieniotwórczy o 20% cięższy od złota i ponad 4 razy cięższy od żelaza. Czas połowicznego rozpadu, zwany także czasem połowicznego trwania, wynosi dla uranu ponad miliard lat. Oznacza to, że z grama uranu po miliardzie lat pozostanie pół grama, a po następnym miliardzie będzie go już tylko ćwierć grama. W ten naturalny sposób niebezpieczny i promieniotwórczy uran zamienia się stopniowo w żelazo.
Uran jest wykorzystywany do produkcji energii w elektrowniach atomowych, a także do produkcji broni atomowej. Wydobyta z ziemi ruda uranu jest przed wykorzystaniem wzbogacana, co oznacza jej oczyszczenie z pozostałych, nie będących uranem składników, a następnie trafia do reaktorów jądrowych, gdzie następuje jej wykorzystanie.
Odpadem z tego procesu jest tzw. zubożony uran – substancja w dalszym ciągu promieniotwórcza i groźna dla naszego zdrowia i życia, z której przechowywaniem są coraz większe kłopoty w krajach, które zdecydowały się na rozwój energetyki jądrowej.
Całe szczęście, że Polska odstąpiła od programu budowy reaktora jądrowego w Żarnowcu, gdyż dziś pewnie i my mielibyśmy stały problem, co robić z ogromną ilością promieniotwórczych odpadów. Problem ten mają kraje, które zdecydowały się na rozwój energetyki atomowej, gdyż olbrzymi koszt składowania odpadów jądrowych nie został wliczony w bilans ekonomiczny produkcji energii. Gdyby bowiem został wliczony, elektrownie atomowe, jako nieefektywne, nigdy by nie powstały.
Odpady z przemysłu atomowego przechowuje sie w głębokich i nieczynnych już sztolniach, ale i tam nie są one bezpieczne, gdyż mogą skazić wody gruntowe, więc trzeba je dodatkowo zatapiać w betonie, co znacznie podnosi koszty całej operacji.
Na pomysł, jak taniej pozbywać się tych niebezpiecznych dla ludzi substancji, wpadli dopiero Amerykanie, którzy ze zubożonego uranu zaczęli wykonywać głowice pocisków. Zubożony uran nadaje się do tego celu znakomicie, gdyż pocisk taki posiada ponad 4 razy większą gęstość, niż pocisk stalowy, co sprawia, że przez pancerze czołgów i bunkry przenika z łatwością noża wbijającego się w masło.
Po raz pierwszy na szerszą skalę pociski z głowicami ze zubożonego uranu, oznaczanego skrótem DU (depleted uranium), zostały użyte w I wojnie nad Zatoką Perską, w 1990-91 roku. Na Irak spadło wówczas 350 ton pocisków zrobionych z DU. Większość radioaktywnego surowca użytego do ich produkcji pozostaje nadal na terenie Iraku, głównie na południu, w rejonie Basry, stanowiąc olbrzymie zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkającej tam ludności.
W okresie ostatnich 13 lat odnotowano w rejonie Basry 8-krotny wzrost zachorowalności na raka. Także żołnierze Amerykańscy, którzy wrócili do swojego kraju po zakończeniu operacji wojennych, mają poważne problemy zdrowotne. 13 tysięcy uczestników I wojny z Irakiem już nie żyje, a problemy ze zdrowiem zanotowano u 221 tysięcy weteranów wojennych. Badania prowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały, że anomalie chromosomowe wzrosły 10 do 14 razy u uczestników wojen prowadzonych z użyciem DU. W rodzinach weteranów notuje się zwiększoną liczbę wad serca i nerek u noworodków, a także dużo częstsze od statystycznych zniekształcenia płodu.
Toksyczność DU została także oficjalnie potwierdzona przez Dyrektora Instytutu Polityki Środowiskowej armii USA, który stwierdził w raporcie kongresowym, że „Nie dysponujemy obecnie żadną technologią, która w zasadniczy sposób umożliwiłaby wyeliminowanie chemicznej i radiologicznej toksyczności DU”. Jest więc DU bronią masowego rażenia, jakiej na próżno poszukiwano po stronie irackiej. Mimo to, kolejne setki ton śmiertelnego uranu zostały użyte przez Amerykanów w wojnie z Jugosławią, z Afganistanem, a ostatnio – ponownie – w Iraku, gdzie wystrzelono już 2000 ton pocisków z tą substancją.
Kanadyjscy badacze odkryli niedawno, że w moczu Afgańczyków żyjących na terenach skażonych DU znajduje się 100-400 razy więcej izotopów, niż u ludzi nieskażonych. Przecietna zawartość izotopów wśród mieszkańców Dżalalabad, Tora Bora i Mazar-e-Szarif wynosi 315 nanogramów. Tymczasem dopuszczalna według norm zawartość izotopów wynosi 9 nanogramów/rok.
Prominentny ekspert Światowej Organizacji Zdrowia d/s promieniotwórczości, Dr Keith Baverstock, oświadczył niedawno, że wstrzymany od publikacji raport naukowców, sporządzony w 2001 na zlecenie tej organizacji, wyraźnie stwierdza zagrożenie dla ludności cywilnej, związane z użyciem na polach bitwy pocisków zawierających DU.
Pociski zawierające DU, trafiając w przeszkody, a wcześniej, ocierajac się o powierzchnie luf, uwalniają drobiny radioaktywnych tlenków, które z kurzem przedostają się do płuc żołnierzy oraz osób cywilnych.
Rakowe bomby zrzucane przez Amerykanów w coraz większej liczbie krajów są trwałym zanieczyszczeniem środowiska przyrodniczego. Ich użycie jest rażącym pogwałceniem międzynarodowych konwencji wojennych, zabraniających używania broni zagrażających nie tylko ludności cywilnej, ale i ekosystemowi, w którym żyje wiele gatunków. Zgodnie z tymi konwencjami, pole walki nie może zostać skażone na czas dłuższy, niż trwa sama wojna.
Prawdopodobnie i polscy najemnicy, powracający z Iraku, odczują na własnym zdrowiu skutki istnienia tej niewidzialnej trucizny, której na imię DU.
Krzysztof Lewandowski