Krzysztof Lewandowski
Piaskiem w oczy

Polityk, który chciałby z powodzeniem prowadzić wojnę, musi pierwej wygrać wojnę z własnym narodem, a żeby to osiągnąć, musi go oszukać, wprowadzając deficyt finansowy.
Władza pieniądza jest nieodmiennie związana z władzą tworzenia deficytu finansowego. Żadna z dotychczasowych wojen nie była prowadzona za gotówkę.
E.C Riegel “A New Approach to Freedom”

Piaskiem w oczy

Pustynia powoli, ale systematycznie zasypuje nasze wojsko. Już siedemnaście ofiar, siedemnaście istnień ludzkich, siademnaście tragedii rodzinnych. Komu służy ta wojna? Na pewno politykom z najwyższego szczebla władzy, o czym mozna usłyszeć z ich ust przy każdej nadarzającej się okazji.

Z telewizyjnych i politycznych mównic dowiadujemy się, że wycofanie naszych wojsk teraz to byłaby rejterada, że stoją za tym interesy narodowe, że przeciwnicy wojny zapominają lekcji, jakie odebraliśmy od historii. A więc żadnych konkretów, tylko same ogólniki, czyli piasek w oczy gawiedzi. My wiemy lepiej, zdają się mówić te słowa, które tak naprawdę nikogo już nie przekonują, skoro 63 procent narodu jest za natychmiastowym wycofaniem naszych wojsk z Iraku. Intuicyjnie czujemy, że to propagantowy bubel.

Czy podobnymi słowami byli mamieni obywatele III Rzeszy i żołnierze Wehrmachtu – że interes narodu niemieckiego stoi wyżej, niż krzywda jakiegoś tam kraju, Polski? Prawdopodobnie jest to śpiewka wszytkich agresorów, którzy załatwiają nieznane ogółowi interesy, nazywając je interesami narodowymi i chowają się przed kulami za plecami ogłupianego ludu.

Piskiem w oczy sypie się nam także w sprawach ekonomicznych, które są tłem wszystkich wojen prowadzonych na świecie. Oto rozgorzała ostatnio w Polsce debata na temat zlikwidowania lichwy. Z zaciekawieniem czytam komunikaty uznanych agencji na ten temat, przyglądając się, jak to umiejętnie propaganda zabiera się do rzeczy, odwracając kota ogonem i tłumacząc ludziom słabo orientującym się w niuansach światowej ekonomii, że 19-procentowe odsetki od pożyczek to lichwa, a 15 to już nie lichwa, tylko chyba jakaś sprawiedliwość bankowa.

A zatem, obywateli naszego kraju słabo zorientowanych w meandrach ekonomii informuję nieniejszym, że lichwa nie ma nic wspólnego z wysokością odsetek. Lichwą w ekonomii są zarówno odsetki od lipnego pieniądza wynoszące 0,01 procenta, jak i 20 procent. Lichwa to po prostu nienależna korzyść płynąca z tego, że coś się posiada w sposób nienależny.

Dzisiejsze banki w nienależny sposób kreują kredyty, za które życzą sobie następnie odsetek. Kredyty, o czym już pisałem, są dziś tworzone z niczego, czyli bez udziału czyjejkolwiek pracy, poza pracą operatora, który uderza palcami w klawiaturę komputera. Udzielanie takiego kredytu - bez pokrycia w czymkolwiek prócz siły wojska - to oszustwo na skalę już dziś globalną sektora bankowego, wdrożone po raz pierwszy ponad 300 lat temu, przy okazji tworzenia Banku Anglii, wspieranego przez lance zbrojne, o czym także pisałem kilka już razy. Warto więc mieć jasną przytomność tego, że jakikolwiek procent pobierany od wynajmowania lipnych pieniedzy, zwanych kredytami – za którymi nie stoi niczyja praca i żadne wytworzone towary bądź usługi – jest lichwą.

Lichwa jest faktycznym złodziejstwem, ukrytym za obowiązującym prawem. Zwykli obywatele mają trudność zorientowania sie w lichwiarskich matactwach sektora finansowego, na których straży stoją legalne ustawy, gdyż sposób ukrywania prawdy o kreowaniu kredytów i ciągnięciu z nich nienależnych nikomu profitów jest bardzo wyrafinowany i pełen niuansów związanych z prawem bankowym. W literaturze światowej nazywa się go mechanizmem Mandrake’a – od nazwiska sławnego sztukmistrza, potrafiącego wyjmować króliki z cylindra.

Zainteresowani w utrzymywaniu fikcji, że kredyt to pieniądz, wiedzą, że przy zmasowanym ataku propagandy można nam – obywatelom – wmówić dowolne głupstwo, które uspokoi nasze poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Że wystarczy arbitralnie i sejmowo ustalić 16-18-procentowy próg lichwy i – proszę bardzo - już zaczniemy wierzyć, że to koniec problemu.

I faktycznie, magia propagandy działa. W ten sposób lichwa na jakiś czas znów ma szansę zniknąć ze społecznych debat, ku uciesze bankowców, którzy nadal z równą skutecznością będą przechwytywać majątek prywatny i państwowy.

Z góry zaznaczam, że nie mam nic przeciwko ustawowemu ograniczaniu odsetek bankowych, co jest posunięciem słusznym, gdyż krępuje bankowcom ręce w wypadku hiperinflacji, której możemy się spodziewać, gdy obecny system zacznie się chylić ku upadkowi. Skrępuje to też ręce firmom windykacyjnym, domagającym sie w imieniu swoich klientów odsetek wielokrotnie przewyższających odsetki ustawowe.

Nie mieszajmy jednak ludziom w głowach, twierdząc, że w ten sposób zniknie bankowa lichwa, ta najgorsza z plag systemowych, w wyniku której jako naród i obywatele ubożejemy z każdym dniem.

Oto informację o tempie spodziewanego ubożenia Polaków opublikowano kilka dni temu pod postacią propozycji budżetowych na 2005 rok. Założenia wpływów – 172 mld zł, wydatków – 208 mld zł. Różnica wynosi 36 mld, co podzielone przez 12 miesięcy daje stopień ubożenia naszego narodu i zależności od „chciwych” odsetek kredytów – w wysokości 3 mld zł miesięcznie. Tyle będziemy musieli w przyszłym roku co miesiąc pożyczać od zagranicznych lichwiarzy stukających w klawiatury komputerów.

Warto uświadomić sobie, że już 1 procent odsetek od tak wielkiej sumy powoduje wyciek naszego dobrobytu w kwocie 30 mln zł miesięcznie. Przy 16 procentach, uznawanych przez projektodawców „antylichwowej” ustawy za oprocentowanie dopuszczalne, każde wojewódzkie miasto fundowałoby legalnie co miesiąc taki prezent zagranicznym finansistom. Czy Polaków stać na takie dary w imię niejasnych racji stanu? Za te nienależne moralnie, choć prawnie usankcjonowane wpływy nie do naszych kieszeni możemy się spodziewać dalszego wykupywania naszej ziemi, domów mieszkalnych i fabryk, z których zyski zastąpią w przyszłości lichwę bankową. Tak to zachodnie elity przygotowują się do wielkiego krachu gospodarczego, który wydaje się być nieuchronny – wtedy lipne pieniądze zamienią się w nic niewarte papierki, ale z hipotek i fabryk dalej będzie można ciągnąć dochód.

W efekcie wprowadzenia do naszego prawodawstwia przepisów ograniczających wysokość odsetek, uspokoi się prawdopodobnie na jakiś czas wrzawa dziennikarzy wokół praktyk lichwowych. Jej wyciszenie jest chyba główną przesłanką tworzenia projektów tej ustawy. Trudno bowiem krytykować lichwę, która ustawowo nie będzie już istnieć. W praktyce – owszem – dalej będzie zbierać swoje żniwo.

W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku maskowania rzeczywistości ekonomicznej ustawę o ograniczeniu oprocentowania będą zapewne wychwalać przed kamerami politycy korzystający na co dzień z lichwiarskiej ssawki, połączeni mentalnie i finansowo z przemysłem wojny i ekonomicznej przemocy banków nad producentami.

Niestety, projektowane zapisy nie zatrzymają ani na jotę spekulacji finansowych, ani nie spowodują zahamowania tempa przejmowania naszego majątku produkcyjnego przez zagraniczne środowiska finansistów, z czego powinniśmy sobie jasno zdawać sprawę.

Wprowadzenie zapisób ograniczającyh odsetki od udzielanych kredytów jest słuszne, bo ograniczy hucpę najbardziej bezwzglednych pożyczkodawców. Nie zlikwiduje to jednak samego zjawiska lichwy, które korzeniami tkwi znacznie głębiej, niż w wysokości procentów od pożyczanego kapitału.

Współczesne odmiany przemocy ekonomiczno-prawnej - zwanej lichwą - wykraczają bowiem znacznie poza odsetki bankowe czy stopy leasingowe, zajmując coraz to nowe i wcześniej nie eksplorowane rejony prawa cywilnego i handlowego. Lichwa jest jak Hydra, której po ścięciu jednej głowy odrastają trzy nowe.

Koronnym przykładem praktyk lichwiarskich, jakie rozszerzono w Polsce przy wielkim aplauzie mediów i w wyniku nacisków lobbystów – głównie amerykańskich - jest obecne prawo autorskie i patentowe, przynoszące krociowe i nienależne zyski właścicielom niematerialnych składników produkcji. Prawo cywilne, chroniące w okresie PRL dobra niematerialne przez 25 lat od ich powstania, rozszerzono w wyniku tych nacisków na dziedziny wcześniej nim nie objęte, a także przedłużono okres ochrony do 50 i więcej lat.

Skutek takiego lichwiarskiego lobbowania jest taki, że od czasu powołania nowych zapisów prawa, zwielokrotnił się wyciek z Polski honorariów dla autorów uprzywilejowanych z tytułu miejsca urodzenia, którzy mieli okazję tworzyć więcej statystycznie utworów artystycznych i produkować więcej wynalazków tylko dlatego, że ich kraje przez dziesięciolecia nadużywały swojej pozycji przy kreacji pieniądza dłużnego (przez lichwę należy w tym wypadku rozumieć procentowy, a nie kwotowy, sposób naliczania należności za wykonaną pracę autorską).

Czy nie powinno być tak, że Polacy, dotknięci okrutnie ekspansjonistyczną i militarną polityką Hitlera (nota bene zawdzięczającego swoją pozycję możliwości emisji pustego pieniądza dłużnego poza kontrolą parlamentu), którzy stracili w II wojnie światowej lwią część swojego potencjału intelektualnego i badawczego, powinni mieć wyrównane szanse w rozwoju duchowym i gospodarczym, i korzystać z niesymetrycznego prawa autorskiego, polegającego na jednostronnych zwolnieniach z opłat licencyjnych i autorskich. Byłby to uczciwy sposób rekompensowania nam poniesionych strat bez konieczności wykladania na to jakichkolwiek środków pieniężnych, a jedynie poprzez ograniczenie chciwości światowych potęg gospodarczych.

Czy jednak możemy uważnie przyglądać się tym sprawom, gdy zasypuje nam się oczy piaskiem pustyni kłamstwa?

Krzysztof Lewandowski